wtorek, 5 stycznia 2016

Wczoraj :
Wstaje rano kolo 8 jak zawsze średnio wyspana mimo że Ami wstała tylko w nocy 2 razy na mleko i raz koło 6:30 ale to już nie jest noc... to ja wstałam do niej chyba z 5 sprawdzić czy jest przykryta bo coś stękała przez sen... blabla 

 Na dworze -16 Wiec na spacer się nie wybieram Amelka w domu spi jak zając pod międzą z zegarkiem w tyłku z 30min choć widzę ze jest cholernie zmęczona.
Od rana latam jak kot z pęcherzem robię obiad na następny dzień w miedzy czasie ogarniam ogólny jubel w domu który nie wiem skąd się wziął 

kurz na meblach zbiera się w zastraszającym tempie rano go wytrę a o 15 jest już z powrotem, ciemna podłoga w kuchni na której widać każdą plamkę... czarna szklana płyta gazowa też nie jest dobrym rozwiązaniem i nie wiem czy to brud atakuje mnie czy moja głowa jest atakowana przez psychozę brudu
Ami obiadku zjadła tak srednio bo juz spać chciała...

 marudna od 16 w końcu padła o 16.30 spi...nauczona długością jej snu o 17 zaglądam do łóżeczka oczy jak 5zl cieszy się na mój widok więc ją wyciągam opowiadam gadam zabawiam
Do 18 znośnie... trochę ja przekładam z maty na bujaczek zabawiając zabawkami by odwrócić uwagę od bolących i swędzących dziąsełek....
O 18 apogeum osiąga zenit
Do 19 skacze z nią na piłce podając co rusz nowy gryzak pluszak i inne wymyslne coś co ma pomóc w tych ciężkich chwilach ząbkowania...
Po 19 przychodzi mąż z pracy - po drodze zrobił zakupy bo teraz na diecie jemy zupełnie inaczej....w ciągu dnia jeszcze przeglądnęłam internet w poszukiwaniu przepisów... na to jak można zjeść filet z kurczaka na tysiąc sposobów z warzywami by się nie znudziło
Mąż stęskniony zajmuje się chwilę Ami, ja rozpakowuje zakupy w między czasie opowiadając sobie jak komu minął dzień...po 19 Kąpiemy Ami - mąż daje butle...przy włączonym szumisiu i zakrytej głowie pieluszką....

ja idę do.kuchni odważać i kroić filet - on 130 ja 100 gram na porcje smażę bo na posmarowanej ręcznikiem papierowym patelni można usmazyć max 400 gram mięsa więc na 3 porcje...- w miedzy czasie obierając warzywa krojąc siekając  wymyślając cokolwiek co smakowałoby i jednocześnie  nie było monotonne bo zaraz ta dietę szurnę w kąt- do tego masakrycznie doskwiera mi brak cukru....ale nie złamie się
20 dokarmiam Ami bo przecież nie dała rady zjeść od razu całej butli 210 - sen był silniejszy...

 jem kolacje 25 gram migdałów i 100 gram makreli która odbija mi się do końca wieczoru.... i żałuje że ją zjadłam
Kończę przygodę w kuchni wycierając podłogę szmatą na kolanach - uprzednio o 15 wylizanej i posprzątanej
W końcu zrobiłam co miałam siedząc w łazience na wannie patrze na moje suche dłonie i obszarpane paznokcie od środków czystości szybko je piłuje i kładę odżywkę
W końcu zalegam obok moje drugiej połówki która od pół godziny chrapie leżę i  nie mogę zasnąć myślę o jutrzejszym dniu w którym muszę wysłać paczki iść z mala na kontrolę do lekarza a za oknem znowu sporo na minusie wiec znowu nie pójdziemy na spacer... Ami pośpi znowu 3 razy po 30 min mąż cały tydzień ma nadgodziny wiec... znowu powtórka z rozrywki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz